[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przysunęła do łóżka syna miękkie krzesło z odchylanym oparciem i wsłuchiwała się w
rytmiczny oddech Joshuy. Zapewne nie zauważyłby nawet, gdyby wyskoczyła na moment do
domu. Ale jakoś nie potrafiła go zostawić. Nie chciała kusić losu. Zapadła w mocny sen i
spała, dopóki drzwi pokoju znowu się nie uchyliły. Podniosła powieki i ze zdumieniem
ujrzała przed sobą mężczyznę, o którym przed chwilą śniła.
Sądziłam, że nie będzie cię dłużej niż pięć minut zażartowała.
Pięć minut? Uniósł brwi. Minęły trzy godziny.
Trzy godziny? Przeniosła wzrok w stronę okna. Była już noc, ciemność zastąpiła
słońce.
Skoro nie wiesz, która godzina, to chyba nie muszę pytać, czy coś jadłaś.
Nie jestem głodna.
Hm. Zanim domyśliła się, co znaczy owo mruknięcie, wyszedł, a po chwili wrócił z
Nancy Thompson, pielęgniarką z pediatrii.
Nancy z nim zostanie, a my wypuścimy się do bufetu.
Nie jadłeś kolacji z Jennie?
Podrzuciłem ją do mojej matki. Kiedy wychodziłem, dyskutowały właśnie, jaką pizzę
sobie zamówią.
Nie musiałeś wracać zaczęła, wdzięczna, że to zrobił.
Muszę dopilnować mojego ulubionego pacjenta i jego matki. Chodz, przeszkadzamy
Nancy.
Ale...
Chwycił ją za rękę i pociągnął stanowczo.
Pół godziny.
Architekci, którzy projektowali szpital, umieścili bufet w pomieszczeniach piwnicznych.
Gdy tylko Claire wysiadła z windy, zaburczało jej w brzuchu. Z kafeterii dobiegała
rozmaitość smakowitych zapachów.
Wybierz, na co masz chęć. Alex zaprowadził ją do lady, przy której stała kolejka.
Prawdę powiedziawszy, zdawało jej się, że niczego nie przełknie. Poprosiła jednak o
rosół z kluseczkami, przede wszystkim ze względu na Aleksa, który już chciał nałożyć jej coś
na tacę. Uznał, że Claire powinna zjeść coś pożywnego. Kiedy zajęli miejsca w zacisznym
kącie sali, nie spodobała mu się też blada twarz asystentki.
Joshua wyzdrowieje. Nie zadręczaj się tak.
Aatwo powiedzieć odparła chłodno. Zanurzyła łyżkę w zupie i wbiła wzrok w talerz.
Zamrugała powiekami, jak gdyby budziła się w ten sposób z jakiegoś transu. Machnęła prawą
ręką. Nie ma o czym mówić.
Nieprawda. Wzruszyła ramionami.
Więc tak. Drżę ze strachu, że go stracę. Jego ojciec zmarł w okresie świąt. Pewnego
dnia spadła na nas wiadomość, że ma złośliwy nowotwór. Odszedł w ciągu kilku tygodni. Nie
zniosłabym chyba, gdybym straciła Joshuę.
Nareszcie zrozumiał, dlaczego Claire nie lubi świąt.
Nie stracisz go zapewnił.
No tak, ale gdzieś tu przycisnęła rękę do piersi wciąż siedzi lęk, mimo wszystko.
Chcesz, żebym poprosił innego lekarza o konsultacje?
Nie, wierzę ci. Pokręciła głową. Po prostu uważam, że nie wszystko jest do
przewidzenia. Spróbowała się zaśmiać, ale wyszło to kiepsko. Powtarzam sobie, że nie
ciąży nade mną żadne fatum, które odzywa się akurat w Boże Narodzenie, że los nie byłby
chyba aż tak niełaskawy, żeby odbierać mi w święta dwie najbliższe osoby. Ale przecież nie
da się tego wykluczyć.
Tak jak tego, że kometa może teraz przebić sufit.
%7łartujesz sobie ze mnie.
Nie, skąd. Staram się dać ci do zrozumienia, że nic nie zapowiada nieszczęścia. Nie
wolno ci myśleć, że akurat ciebie spotka przypadek, który zdarza się raz na milion.
Wiem, ale...
Nie ma żadnego ale. Kiedy człowiek jest zmęczony, łatwo ulega czarnym myślom.
Zjedz zupę, wrócimy na górę i pójdziesz się wyspać do własnego łóżka.
Ale Joshua...
Prześpi całą noc. A jeśli nie, pielęgniarki zrobią, co należy. Jak się spało na krześle?
Twardo odparła.
No właśnie.
Znasz to z doświadczenia?
Wiele nocy na nim spędziłem. Grzebał w kartoflach polanych sosem, z zadowoleniem
widząc, że Claire zabiera się za zupę. Jennie przeszła operację rozszczepionej wargi i
podniebienia, kiedy miała około pół roku.
To dość wcześnie, prawda?
Właściwie to nadal sporna kwestia. Uznałem, że warto zaryzykować. Myślałem też, że
odetchnął głęboko że to zbliży moją żonę do dziecka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]