[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyglądało na grodzisko. Zmęczony, czując się niepotrzebny, po\egnałem towarzystwo i
wróciłem do siebie.
81
Po zarwanej nocy i wędrówce czułem się skonany. Nawet nie rozbierałem się, tylko
rozło\yłem karimatę na ziemi przed namiotem i zasnąłem. Obudził mnie przyjemny
zapach sma\onej ryby. Powoli otworzyłem oczy.
- To ci się nie nudzi? - zapytałem.
- Co? - zdziwił się Robert.
- Sma\yć mi ryby, chocia\ zdaje mi się, \e masz więcej osób nad jeziorem na
utrzymaniu na rybnej diecie - docinałem mu.
Zatrzepotał powiekami, jakby był zaskoczony moimi słowami.
- Cześć! - pod mój namiot przyszła Małgosia. - Jakie plany na dziś?
- Będziemy unikać krzaków, w których siedzą podsłuchujący nas ludzie -
odpowiedziałem.
- Wcią\ mi wypominasz to, \e wtedy stałem w trzcinach? - Robert uśmiechnął się.
Małgosia chytrze zmru\yła oczy wyczuwając, \e chcę sprowokować wędkarza.
- Najgorsi są podglądacze je\d\ący motorami - dodała od siebie.
- Macie coś przeciw motocyklistom? - zdziwił się Robert. Powoli denerwowała mnie
jego bezczelność.
- Powiedz mi, gdzie złowiłeś te ryby? - poprosiłem. - Wska\ to cudowne miejsce, skoro
nawet miejscowi mają kłopoty ze złapaniem tak du\ych sztuk.
Robert bacznie przyjrzał się patelni, jakby ujrzał te ryby pierwszy raz.
- W Bąbrówku - odpowiedział. - Jest tam niezła sma\alnia.
- I urocze ruiny zamku - dodałem od siebie. Małgosia wyczuła, \e chcę przyprzeć
Roberta do muru.
- Mo\e zrobiłby mi pan tam ładne zdjęcia - poprosiła. - Znajomi mówili, \e jestem
fotogeniczna.
- Ten dziennikarz ma dobre oko - przyznał Robert.
- Powiedz, czemu chciałeś się ze mną spotkać, skoro nawet wiesz o harcerzach? -
zapytałem.
- Mo\e znasz się na komputerach? - Robert uśmiechnął się wskazując na torbę na
notebooka.
Tym razem przybył do mnie lądem, bo nigdzie nie widziałem jego pontonu. Gdy na
moment uchyliła się poła jego bluzy, zobaczyłem coś, co mnie zelektryzowało. Robert
widząc moje spojrzenie, domyślił się, \e go rozszyfrowałem i sięgnął do kieszeni.
82
ROZDZIAA DWUNASTY
PROFESOR RIVALENNI OPOWIADA O MIAOZCI * WYJAZD Z ROBERTEM NA
ZWIAD * TAJEMNICE PRACY POLICJANTA * KAMIEC OFIARNY * LIST ZE
SZTOKHOLMU * WYPRAWY KHORRA SIWOBRODEGO
Paweł zostawił nas w kamiennym kręgu. Gdy Olbrzym penetrował z Basią pobliskie
wzgórze, Piotr i Miki sporządzali dokumentację obiektu. Wymieniali między sobą
fachowe uwagi i nazwiska znajomych naukowców, którzy mogliby pomóc w
rozszyfrowaniu runów.
Miki postanowił wprowadzić na bie\ąco do komputera część danych. Wyjął notebooka
i włączył go.
- Co to? - zapytał Piotra pokazując mu jakąś ikonę na ekranie.
- To profesor Rivalenni poprosił mnie o ściągnięcie tego zdjęcia - wyjaśnił Piotr. -
Mówił, \e to pomo\e w rozszyfrowaniu hasła prowadzącego do skrytki w Górze
Dylewskiej.
Miki uruchomił program graficzny i po chwili mogliśmy wpatrywać się w niewyrazne
zdjęcie wielkości znaczka pocztowego.
- To fragment większej całości - zauwa\ył Piotr. - Tu widać jakiś łokieć, tam, w głębi
pomieszczenia ludzi z kwiatami. Profesor mówił, \e to fotka z wystawy póznych prac
Wildta.
Podobno była tam rzezba pod tytułem Przestrzeń".
- Czemu profesor od razu nam o wszystkim nie powiedział? - dziwiłem się.
- Nie chciał nam robić pró\nych nadziei - odpowiedział Miki. - Zastanawia mnie, skąd
kuzyn Franza von Rosego znał to dzieło wystawione wśród jego póznych prac, skoro
jego rzezby trafiały do Dylewa tylko do 1913 roku?
- Wildt robił kopie - przypomniałem. - Do Dylewa trafiały oryginały.
- Tak - przyznał Miki. - Rzućmy okiem na to cudo...
W wykadrowanym planie była jednak głowa śpiącego człowieka.
- Chyba coś się pomyliło profesorowi - ocenił Miki. - Porozmawiamy z nim po
powrocie do Dylewa.
Prace przy dokumentacji trwały do póznego popołudnia. Olbrzym dowiózł nam posiłek
w mena\kach i przywiózł najświe\sze wieści z Dylewa. W ziemi odnaleziono kolejne
pokłady ceramiki, niezidentyfikowane fragmenty rzezb i stare urządzenia gospodarstwa
domowego.
- Wielkie marmurowe puzzle - skomentował stan znalezisk. - Robotnicy pracują z
zapałem. Jeszcze Goryl i pan Jasio dopingują wszystkich. Szymon nie nadą\a z
robieniem zdjęć, a Renata z rysowaniem. Wszędzie kręci się ze trzydziestu harcerzy,
którzy przyszli do Dylewa z obozowiska pod Grunwaldem. Przeczesują park w
poszukiwaniu staroci.
O szesnastej wróciliśmy do Dylewa. Piotr zaczął wysyłać do fachowców listy pocztą
elektroniczną ze zdjęciami kręgu. Z Mikim poszliśmy do profesora Rivalenni po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]