[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nakazów jej szatańskich obowiązków na słowa zrozumiałe dla mnie,
nieświadoma tego, że teraz właśnie osiągnąłem pełne wtajemniczenie.
- Czyń, co ci jest nakazane - mówię, utkwiwszy wzrok w lwie.
Czemu odmawia on udzielenia mi błogosławieństwa swą potężną
wiedzą? Wkrótce będzie już za pózno.
Kolejne niespokojne spojrzenie Marge, odgłos prychania, który
wydaje się świadczyć o frustracji, o jakimś wewnętrznym zmaganiu.
- %7ładnych wyrzutów sumienia - mówię do niej.
Nasze oczy spotykają się, nasza ciemność splata się razem, a ja
odwracam się, zaabsorbowany przemyśliwaniem mego uwolnienia,
nie zamierzając jednak być świadkiem ruchu narzędzia wyzwolenia
po łuku w dół. Mija kilka sekund, a ja zaczynam obawiać się, że
powstrzymuje ją jakaś ludzka słabość.
- Pośpiesz się, Marge - mówię do niej.
- Ty... uch... - odpowiada, a jej dłoń szuka mego ramienia.
Potrzeba jej zachęty, musi dowiedzieć się, że ja tego pragnę, że
pojmuję wymogi boskiego rozwiązania.
- Marge - mówię - nigdy nie wydawałaś mi się tak godna
pożądania jak teraz. Naprawdę szczerze kocham cię.
Z jej ust wydobywa się okrzyk, ja zaś czuję stanowczość jej
decyzji na moment przed tym, zanim nóż zanurza się we mnie. Ból
jest ostry, szok wszechobecny. Jednak jest w tym bólu słodycz - w
sile, którą wydobywa, w dogłębnej pewności, którą wyzwala z
zakamarków mego jestestwa. Nie pozwalam sobie na to, by upaść,
chcę czuć smak każdej sekundy zanim odejdę, chcę poznać wszystko,
co pozostało do poznania. Gryf przeciągle ryczy, a ja czuję wilgoć na
piersi. Prawda jest wszechobecna, kościół jest czarny od Boga.
Stwierdzam, że wcale nie umieram. Będę trwał nadal w jednym ze
składników tej ciemnej mocy. Jak Jeremy, będę znowu cieniem
cienia, wskazaniem na spektakularną możliwość. Marge zadaje
następny cios, wilgoć pochłania mnie. Moje serce - chociaż przebite -
raduje się, dusza moja zaznaje spokoju. A gdy przewracam się na
ławkę, patrząc w stronę okna połyskującego boskim światłem, lew z
witraża - mój odwieczny faworyt - podnosi łeb i wydaje ryk.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]