do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nikomu nie stanie się krzywda - powtórzył dziwnym tonem.
Otworzyła oczy. Twarz miał zesztywniała, oczy błyszczały z nieukrywa
nego bólu. Nie mogła tego znieść. Podeszła do niego, wyciągając rękę, by
go dotknąć. Chwycił jąza ramiona, z wysiłkiem powstrzymując się, by nią
nie potrząsnąć.
- Myślisz, że wyznałem ci miłość tylko po to, by cię zaciągnąć do łóż
ka? - zapytał.
- Nie - zaprzeczyła gwałtownie. - Nie!
- Jak mogłaś myśleć, że nikomu nie stanie się krzywda, gdy pozwoliłaś
mi się pokochać, pozwoliłaś mi... Jak mogłaś pomyśleć, że to nikomu nie
sprawi bólu?
Twarz jej zszarzała, w oczach pojawił się żal.
On jednak nie mógł już więcej znieść. Nie był taki silny. Od chwili gdy
weszła do jego biura i postanowiła wszystko wyznać, nie potrafił rozsąd
nie myśleć. Z początku wątpił, potem ostrożnie rozważał jej słowa. W końcu
zobaczył, że jej udręka jest szczera, a przyznanie do winy prawdziwe. A po
mijając w swojej opowieści fragmenty, którymi oczywiście zyskałaby jego
sympatię, sprawiła, że od nowa się w niej zakochał.
Nie była lady Agathą Whyte i nie miało to dla niego znaczenia. Była dziel
na i odważna, i tak bardzo się starała wszystko naprawić. Aatwo być uczci
wym, jeśli otrzymuje się za to nagrodę. Dużo trudniej, jeśli grozi za to kara.
A jednak stała tu i mężnie przyznawała się do winy. Uświadomił sobie, że
nie chodziło jej o przebaczenie. Chciała odpokutować swoje grzechy.
Ale kiedy usłyszał, że według niej nikomu nie stałaby się krzywda, po
rwał go gniew, podsycony jeszcze zazdrością, która śmiertelnie go zraniła,
gdy tamten mężczyzna stwierdził, że Letty jest jego.
- Wybacz mi - rzekł sztywno. - Nie miałem prawa...
- Miałeś wszelkie prawo - powiedziała żarliwie. - Nie pomyślałam.
Byłam samolubna. Chciałam, żeby ten pierwszy raz... był z kimś, kogo
kocham. I kto mnie kocha. - Skrzywiła się ironicznie. - A przynajmniej
kocha kobietę, za którą mnie uważa.
Po tych słowach zniknęła jego złość. Kochała go, nic innego nie miało
znaczenia. Przesunął dłońmi po jej ramionach i ujął za ręce.
189
- Letty... - Odwrócił jej dłonie wnętrzem do góry. - Letty, ja...
Zapomniał, co chciał powiedzieć, wstrząśnięty widokiem purpurowych
śladów na jej nadgarstkach.
- On ci to zrobił?
- To nieważne.
Próbowała się wyrwać. Widział, że się boi. Mógłby przysiąc, że zdarza
ło się to częściej.
- Proszę-wyszeptała.
Strach o Elliota zaczął ją dławić w gardle. Po jego rozpalonych oczach,
napiętych mięśniach karku i ramion poznała, że chce się zemścić. Nie dał
by sobie rady. Nick był silny, bezlitosny i nie walczył jak dżentelmen.
- Proszę, to się stało przypadkiem. Nie chciał mi zrobić krzywdy...
Rozległo się krótkie pukanie do drzwi. Elliot puścił jej ręce i cofnął się
o krok.
- Proszę wejść.
Wszedł Nick Sparkle. Na jej widok przestał się uśmiechać, ale nie tracąc
pewności siebie, podszedł bliżej.
- Agatho, kochanie, więc tu jesteś - odezwał się. - Stangret Biggles-
worthów powiedział, że przywiózł cię do Little Bidewell na cały dzień.
Zastanawiałem się po co. Toż nie ma tu co robić przez cały dzień. - Z bły
skiem w oku złośliwie zerknął na Elliota, który chłodno mu się przyglądał.
 A może jednak jest?
W jego tonie czuć było dwuznaczność. Elliot zaczerwienił się, ale Letty
szybko stanęła między dwoma mężczyznami. W tym momencie wrócił
urzędnik z drewnianą tacą w rękach. Z nieśmiałym uśmiechem postawiłją
na biurku Elliota.
- Herbatka, jak miło - powiedział Nick. - Jakie to do ciebie podobne,
Agatho, tak szybko się zaprzyjaznić w tak krótkim czasie.
- Nie podoba mi się ton pańskiego głosu, panie Sparkle - rzekł El
liot.
- Doprawdy? A mnie się nie podoba pańska zażyłość z moją przyszłą
żoną.
Letty uświadomiła sobie nagle, że Nick nie ma pojęcia, po co tu przy
szła. Omal się nie roześmiała. Oczywiście, że nie wie. Nie przyszło mu do
głowy, że mogłaby ich oddać w ręce sprawiedliwości. Myślał, że ona ma
tu schadzkę!
- Zechce mi pan wybaczyć na chwilę, panie Sparkle - powiedział El
liot. Gestem przywołał urzędnika. - Bądz tak miły i pobiegnij do kuzni.
Powiedz Kevinowi, że będę potrzebował jego pomocy z tym wałachem,
o którym mu wcześniej wspominałem.
190
Oczy młodego urzędnika zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Kiwnął gło
wą i wybiegł z pokoju.
- Nie chciałeś, żeby chłopak usłyszał, co tu wyprawialiście, co? - Nick
zaśmiał się szyderczo. Przestał udawać dżentelmena. Wyglądał naprawdę
groznie.
- Nick, proszę - błagała Letty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl