do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zjadłem kawałek budynku i przeniosłem się do miejsca, z
którego nie ma powrotu ?
- CO byś jej powiedział, gdybyś miał taką
możliwość?
Alan znajdował się sam na wysokim rusztowaniu.
Reszta brygady pracowała po drugiej stronie gigantycznego
budynku. Wiedział, że głos mógł pochodzić tylko z jednego
zródła. Obrócił i zobaczył, że gargulec patrzy na niego.
Zlepe oczy maszkary mrugnęły powiekami.
- Podejdz tutaj. - Gargulec stanowił groteskowe po-
łączenie małpy, karła i czegoś jeszcze, czego sam twórca nie
umiałby opisać. Gęba stwora wyglądała zarazem śmiesznie i
groznie, jakby mówiła:  Albo cię zabiję, albo cię rozbawię
do łez .
Bez cienia wahania Alan wrócił na swoje stanowisko.
Pysk rzygacza sterczał tuż nad jego głową.
- Nie wiem, co bym jej powiedział. Mam nadzieję, że
wszystko u niej dobrze. To jedyny powód, dla którego
chciałbym zejść na ziemię. %7łeby zobaczyć, jak się ma.
- MO%7łESZ już zejść. Tutaj skończyłeś swoje zadanie. -
Niespodziewane słowa rzygacza ugodziły go jak cios pięścią
w splot słoneczny.
- Jak to?
- Zrobiłeś to, czego od ciebie chcieliśmy. W dowód
wdzięczności dajemy ci wybór: Możesz wrócić do życia i
spróbować ułożyć je z żoną albo możesz zrobić kolejny
krok. Przejść na wyższy poziom.
- To znaczy jaki?
Gargulec potrząsnął głową.
- Nawet gdybym ci powiedział i tak byś nie zrozumiał.
Tego się nie da opisać.
- Nie możesz podsunąć mi jakiegoś śladu albo wska-
zówki?
- Nie. Ale będziesz musiał wybrać tu i teraz.
Alan pomyślał o swojej kochanej żonie, jałowej egzy-
stencji i o widoku na świat, który otwierał się z podwójnego
okna jego biura na dziesiątym piętrze. Nie potrafił jednak
rozstać się z tajemnicą, która stała się jego udziałem. To ona
przeważyła szalę jego decyzji.
Długie małpie ręce rzygacza, krzyżujące się na jego
piersi, wysunęły się nagle i z przerażającą siłą zepchnęły
Alana z rusztowania.
Nie zdążył się przestraszyć. Jego myśli krążyły nadal
wokół zagadki, którą stało się jego życie, i tego, jak bardzo
je kocha. Gdy tylko uświadomił sobie, co się stało, myśli te
skupiły się w jedno wszechogarniające pytanie:  CO?
Spadając przez deszcz, pomyślał jeszcze  Dobrze .
Runął na ziemię z trzepotem skrzydeł i gardłowym
gruchaniem - był nakrapianym szarym gołębiem z pustymi
złotymi oczkami i móżdżkiem wielkości ziarna słonecznika.
Zaczął przechadzać się tam i powrotem, co rusz poprawiając
ułożenie skrzydeł. Na przeciwległym końcu parapetu
dostrzegł coś, co wyglądało na jedzenie, więc ruszył w tamtą
stronę.
Po drugiej stronie okna, przy kuchennym stole, siedziała
samotna kobieta i popijała gorącą herbatę. Miała dziś
wieczorem randkę i zastanawiała się, co na siebie włożyć.
Zauważyła ptaka na parapecie i pomyślała o tym, jak to jest
żyć na zewnątrz, w taką dżdżystą grudniową noc. Przez
sekundę, może dwie kobieta i gołąb patrzyli jedno na drugie.
Złote oko ptaka było ślepe i tajemnicze jak śmierć. Oczy
kobiety były pełne i tajemnicze jak życie. Wtedy gołąb
schylił główkę i zaczął stukać dziobem
o parapet w poszukiwaniu jedzenia, niczym ślepiec po-
stukujący laską w drodze do domu.
Złodziej grawitacji
Greg Harvey miał dobry dzień. Ostatnio zresztą miał
mnóstwo dobrych dni i doskonale wiedział dlaczego. Nie
zamierzał jednak chwalić się swoją wiedzą, bo to mogłoby
mu przynieść pecha, a TEGO nie potrzebował ani trochę.
Nie kojarzycie Grega, ale naprawdę go znacie. To ten
znajomy z pracy, który PRAWIE trafił w lotka dwadzieścia
milionów dolarów. Facet z głębokim dołkiem w podbródku.
Albo ten stary nudziarz przy sąsiednim biurku, który ciągle
truje o swojej kolekcji Microsoftu. Ten, którego zostawiła
piękna żona, co wszyscy przyjęli bez zdziwienia.
Zdumiewające było to, że w ogóle za niego wyszła.
Ponieważ Greg to tani garnitur na sklepowym wieszaku,
zwykły omlet bez przypraw, dom na sprzedaż wymagający
pilnego remontu. Facet, który nie zna pojęcia  nie-
bezpieczeństwo . Jeżeli posmakował kiedyś szczęścia, to
albo przez przypadek, albo na krótką chwilę.
Ale to dawne dzieje. Teraz, po raz pierwszy od nie wia-
domo kiedy, Greg odkrył coś, co odmieniło mu życie.
Ostatni raz tego rodzaju niespodzianka spotkała go, kiedy
jego dziewczyna - o dziwo! - zgodziła się na małżeństwo.
Została jego żoną, a będąc nią, rzuciła go w diabły,
zostawiając Grega ze skamieniałym sercem.
Miesiąc po jej odejściu, gdy samotność stała się nie-
znośna, postanowił wybrać się wieczorem do kina. Tak się
złożyło, że poszedł na film, w którym zepsuta do szpiku
kości kobieta rozkochuje w sobie sympatycznego faceta, a
potem manipuluje nim dla osiągnięcia własnych celów.
Greg był urażony. Oglądał hollywoodzki film i po-
dobieństwa między jego żałosnym życiem a tym, co widział
na ekranie, były dosyć luzne, czuł jednak, jak narasta w nim
złość. Kiedy doszła do punktu wrzenia, Greg zrobił coś,
czego nie robił nigdy przedtem:  Pieprzyć ją! , zawołał w
stronę ekranu.
Odezwał się na tyle głośno, że siedzący obok widzowie
popatrzyli na niego, aby się upewnić - zanim powrócili do
oglądania filmu - że mają do czynienia z niegroznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl