[ Pobierz całość w formacie PDF ]
weekend wszystko zmieni. Nagle dotarło do mnie, że impreza ma kapitalne
znaczenie i lepiej byłoby, żebym wziął w niej udział. Boże, gdyby oni też
mogli to zobaczyć. Skąd, u licha, wzięło się tyle ekip telewizyjnych?
- Czy przez ten cały czas nie słuchałeś radia? Nie czytałeś gazet? Nie
oglądałeś dziś rano telewizji?
- Nie - przyznał. - Brałem udział w zebraniu bez przerwy przez dwa i pół
dnia. Dotarłem do domu koło piątej rano i przespałem się kilka godzin.
Przepraszam za spóznienie. Co się stało, Iris?
- Znalazłam naszyjnik - powiedziała. - We wtorek w nocy, w kopalni.
- %7łe co?!
Nagle platforma zatrzymała się tak gwałtownie, że Iris znów musiała
chwycić się krzesła. Przez tłum przeszedł szmer, wszystkie głowy
odwróciły się w jedną stronę, ludzie coś sobie pokazywali.
Na skrzyżowaniu Głównej i Wingfield jeep blokował drogę pochodu. Z
okna wychylała się Lena Maxon, wywijając czerwono-biało-niebieską
kopertą.
Przesyłka od jubilera, pomyślała Iris. Naszyjnik. Jubiler odesłał go o
wiele wcześniej, niż się spodziewałam. Czy to znaczy, że wycena wypadła
dobrze? A może na odwrót?
- Adamie! - zawołała. - Czy mógłbyś przynieść mi kopertę od Leny?
Esmeralda musiała zatrzymać się z całą paradą. Po raz pierwszy
zauważyła wgniecenia i rysy na drzwiach i boku Esmeraldy od strony
kierowcy. Wynik katastrofy na pustyni. W tym miejscu zbiegają się nasze
marzenia, powiedział wtedy Adam.
Błagam, pomyślała. Niech wycena będzie korzystna, żeby mógł powstać
kolejny punkt, w którym spotkają się nasze marzenia...
Adam wysiadł z samochodu.
- Przebiję się przez tłum i przyniosę ją w zębach, jeśli będzie trzeba. Na
miłość boską, Iris, czy powiedziałaś, że znalazłaś naszyjnik Tęczowej
Narzeczonej?
- Przynieś kopertę - odparła - to sam zobaczysz. Kima wyskoczyła z
furgonetki, a tłum rozstąpił się przed nimi jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Lena oddała kopertę Adamowi, pomachała Iris i z
piskiem opon cofnęła jeepa. Tłum znów ruszył. Ludzie krzyczeli z
podniecenia. Kamerzyści przygotowali sprzęt.
- Proszę. - Adam wskoczył na platformę.
Kima znalazła się obok niego. Pasikonik wyrwał się z rąk Iris i nastroszył
sierść. Ogon miał wielkości piłki futbolowej. Ruszył prychając w stronę
Kimy.
- O Boże, ona go zabije - powiedziała Iris. - Przytrzymaj ją, Adamie.
- Nie zabije - odparł Adam.
Kima opuściła łeb i powąchała stojącego przed nią małego wojownika.
Nagle Pasikonik położył z powrotem sierść, kurcząc się do normalnych
rozmiarów. Pacnął Kimę w nos jedną łapką. Przyjacielsko, bez pazurów.
- Widzisz - rzekł Adam. - Pasikonik wcale się jej nie boi. Iris roześmiała
się. Poczuła się dobrze. Wiatr wzdymał jej welon.
- Ja również się jej nie boję. Już nie. Popatrz. Pogłaskała Kimantsi po
łbie. Sierść była gęsta i miękka w dotyku. Kima stuliła uszy i spojrzała do
góry. Ostatnie upiory, ostatnie lęki rozwiały się w słonecznym świetle dnia.
Iris znów się roześmiała.
- Już się jej nie boję - powtórzyła. - Chyba już nie boję się niczego.
- A ja owszem - rzekł Adam. - Boję się, że jeżeli natychmiast nie
otworzysz tej koperty, tłum rozedrze nas na strzępy. Czy to są przeprosiny
od Donalda Fontenota?
- Już je otrzymałam. To jest coś znacznie lepszego. Przynajmniej taką
mam nadzieję.
Otworzyła kopertę. Wewnątrz znajdowała się druga ze starą kasetką oraz
list. Wyjęła najpierw list.
- Dziękujemy za umożliwienie nam i tak dalej, i temu podobne - czytała.
- Ametysty, akwamaryny i cytryny... dalej. O, tutaj... Czterdzieści osiem
rubinów o identycznym odcieniu i wadze około jednego karata każdy.
Sześćdziesiąt szmaragdów o nieskazitelnym kolorze i wadze od... Sama
wartość kamieni waha się od trzystu do czterystu tysięcy dolarów.
Naszyjnik jako przedmiot historyczny jest sam w sobie unikalny i wart...
Od trzystu do czterystu tysięcy dolarów.
Lekarz. Karetka. Lśniąca, dobrze wyposażona przychodnia.
Iris wypuściła z rąk list. Porwał go wiatr. Adam w ostatniej chwili złapał
kopertę, która też wysuwała się jej z rąk. Delikatnie rozpakował znajdującą
się wewnątrz mniejszą kopertę. Na widok starej kasetki jubilerskiej zawahał
się i zmarszczył brwi.
- Otwórz to - powiedziała Iris.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]