[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po co to powiedziała? Nie chciała przecież dawać mu do zrozumienia, że go
słyszała, że zwróciła nań uwagę.
Czy przeszkadzałem ci?
Nie, ja też nie spałam. Mam nadzieję, że... że znalazłeś odpowiedzi na
pytania, które cię nurtowały.
Tak mruknął. Rzeczywiście znalazłem.
Kiedy spoglądał w kierunku morza, uświadomiła sobie, ile determinacji było
w tej twarzy. Silny mężczyzna, który wie, czego chce.
Jak to powiedziała Alanna? Kiedy mój syn coś postanowi, nic na świecie
nie zmieni jego decyzji . Ogarnęła ją rozpacz.
... jeżeli nie masz nic przeciw temu.
Courtenay spojrzała na niego, mrugając oczami.
Przepraszam bąknęła. Nie słyszałam, co mówiłeś.
Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Spojrzał na nią pytająco, a w jego oczach odbijał się błękit nieba.
Powiedziałem, że spacer też by mi się przydał. Czy nie masz nic przeciw temu,
żebym się przyłączył?
Och... oczywiście. Courtenay wzruszyła ramionami udając obojętność.
Piasek na plaży był wilgotny i można było wygodnie spacerować. Ogromne
pnie leżały na brzegu wzdłuż linii wybrzeża. Na całej plaży nie widać było
nikogo oprócz jakiejś dziewczynki, która bawiła się z psem.
Telefonowałem po lunchu do Alanny. Wspomniała, że rozmawiałyście. Nie
wiem, jakim cudem to osiągnęłaś, ale powiedziała mi, że ma zamiar w przyszłym
tygodniu zamówić malarzy, żeby odnowili główny hol.
Och, to wspaniale! Courtenay ucieszyła się.
To dobry znak.
Ja też tak uważam.
Więc mogę wrócić do Millar s Lake od razu, jak tylko Vicky wyzdrowieje.
W dalszym ciągu masz zamiar wyjechać?
Tak odpowiedziała spokojnie Courtenay.
W dalszym ciągu mam zamiar wyjechać.
Graydon kopnął jakiś kamyk. W takim razie odwiozę cię.
Och, nie musisz! Courtenay nie mogła nawet znieść myśli, że musiałaby
przez wiele godzin siedzieć w samochodzie blisko Graydona. Pojedziemy
autobusem.
W takim razie Wheeler was zawiezie zadecydował tonem nie znoszącym
sprzeciwu.
Spacerowali przez kilka minut w milczeniu, po czym Graydon odezwał się
znowu:
Jutro spotkam się z Kettertonem. Przywróci cię na twoje dawne
stanowisko. Porozmawiam z nim o odszkodowaniu...
Nie powiedziała twardo Courtenay. Nie wezmę od ciebie żadnych
pieniędzy. Więc proszę, nie rób tego. Chcę tylko wrócić do domu i mieć
wszystko to, co przedtem. Och, wiem, że to niezupełnie możliwe, ale...
Ty mnie wciąż nienawidzisz, prawda?
Courtenay otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale szybko się powstrzymała.
Czy nie byłoby lepiej, gdyby tak myślał? %7łeby uwierzył, że ona nie może znieść
jego widoku? Wtedy nigdy już nie będzie musiała spotykać go. Wheeler będzie
mógł zabierać Vicky, ile razy będzie chciała przyjechać na wakacje do Seacliffe.
Zwolnili kroku. Courtenay odwróciła się, żeby nie zobaczył łez w jej oczach.
Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Do tej pory sądziła, że to Patryk złamał jej serce. Teraz wiedziała, że uczucie,
jakie żywiła wobec niego, było tylko zauroczeniem nastolatki, namiastką
prawdziwego uczucia. To, co czuła wobec Graydona, to była prawdziwa miłość,
to mężczyzna jej życia.
Ale on jej nie kochał i ona nie spodziewała się po nim niczego więcej niż
dotąd.
Nagle chwycił ją za ramiona i obrócił ku sobie. Patrzyła na niego mrugając
rozpaczliwie oczami, żeby nie zauważył jej łez. Z trudem powstrzymywała
łkanie.
Puścił jej ręce i cofnął się trochę, tak że się już nie dotykali.
Nigdy nie zapytałaś mnie, skąd wiedziałem o dziecku Patryka.
Spojrzała zaskoczona.
Nie powiedziała wolno. Nie pytałam. Myślałam... To znaczy,
spodziewałam się, że po śmierci Patryka przyjdzie ci na myśl, że z romansu
mogło narodzić się dziecko... %7łe nie chciałeś już bardziej ranić Beth i wynająłeś
prywatnego detektywa, żeby to sprawdzić.
Graydon popatrzył na morze, na dziewczynkę z psem. W końcu odezwał się:
Usiądzmy na chwilę.
Przysiadł na pniu, w pewnej odległości od Courtenay.
Nie zaprzeczył. Istnienie dziecka nigdy nie przyszło mi do głowy.
Courtenay spojrzała na niego zdumiona.
Więc czemu mnie poszukiwałeś? Nagle przyszło jej na myśl przerażające
przypuszczenie. Czy... chciałeś się zemścić?
Zemścić? Graydon zapatrzył się w morze. Courtenay zaczęła się
zastanawiać, czy jeszcze coś powie. Ale w końcu odezwał się tonem pełnym
goryczy:
Nie, nie myślałem o zemście. Zamilkł znowu i westchnął głęboko.
Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął portfel.
Odpowiedz jest tu powiedział wolno, jakby słowa przychodziły mu z
wielkim trudem. Nie spodziewałem się, że pokażę to komukolwiek... a
najmniej że tobie. Ale nie chcę, żeby między nami były jakieś tajemnice.
Courtenay wstrząsnęła się, kiedy podmuch wiatru uderzył jej prosto w twarz.
Co to takiego? Podał jej portfel.
Otwórz sama i zobacz.
Courtenay zaczęła rozcierać ręce, żeby trochę je rozgrzać, i patrzyła na
niego z niedowierzaniem.
Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Otwórz powtórzył Graydon.
Courtenay pogładziła dobrze wyprawioną skórę portfela, starając się odwlec
chwilę, kiedy będzie musiała zajrzeć do środka. Co tam mogło być? Co zmusiło
Graydona do poszukiwania jej? Właśnie jej nie Vicky.
Powoli otworzyła portfel. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, była fotografia w
plastikowej ramce. Stare zdjęcie, z pozaginanymi rogami, trochę wyblakłe...
Poczuła nagły skurcz żołądka. To było jej zdjęcie to samo, które Patryk
zrobił tego dnia, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Przypomniała sobie pierwsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]