do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przykro mi, kochanie. Radz sobie sam.
- No, dobrze. - Lando wyprostował się, przyjmując normalną pozycję. Odwrócił się w stronę
Niena Nunba. - W porządku. Potrzebujemy kompletnej ekipy archeologicznej do zbadania
grobowców. Niedużej, ale porządnie finansowanej przez co najmniej jeden standardowy rok
galaktyczny z możliwością przedłużenia umowy na kolejne dwa lata, jeśli będziemy zadowoleni z
ich pracy. Potrzebujemy też dobrze wyposażonego laboratorium ksenobiologicznego wraz z
obsługą, na tych samych warunkach, do zbadania lokalnych form życia innych niż pająki
energożerne. Podciągniemy koszty pod straty wynikające z przerw w pracach wydobywczych. -
Skończył i spojrzał wyczekująco na Leię.
Pokiwała głową, udobruchana.
- Piękna kapitulacja, generale - prychnął Han. - Więc wyłóż karty na stół. Czego dokładnie
od nas oczekujesz?
- Chciałbym, żebyście tam zeszli. %7łebyście wykorzystali swoje umiejętności i talenty Leii,
by dowiedzieć się tego, czego nie dowiedzieli się naukowcy, których tam wysyłałem. Zbadajcie,
dlaczego tak się dzieje.
Han spodziewał się, że Lando o to poprosi, jednak ta świadomość nie uchroniła go od
przykrego ucisku w żołądku. Zejść znów do tych tuneli... Ale cóż, Lando był jego przyjacielem w
każdej potrzebie, przyjacielem, który pomagał im w bardzo ciężkich czasach. Spojrzał na Leię i
zobaczył, że kiwa głową.
- Tak, jasne. - Miał nadzieję, że jego głos nie brzmiał tak opryskliwie, jak mu się zdawało.
- Zwietnie - ucieszył się Lando. - Więc... czego wam trzeba?
- Pojazdu - odparł Han. - Małego, nie większego niż wasze repulsorowe wagoniki górnicze.
Wypełnionego sensorami. Aktywne, pasywne, jak najszerszy zakres. I broni, ale nie energetycznej.
Chodzi mi o materiały wybuchowe, miotacze pocisków, cokolwiek zdołasz załatwić, bo pająki
energożerne potrafią pochłonąć praktycznie każdy ładunek energii z broni ręcznej lub z
niewielkiego pojazdu. Broń ręczna też się przyda, na wypadek gdyby Leii przyszło do głowy, że
musi wysiąść z pojazdu.
- Załatwione - powiedział Lando.
- Na kiedy możesz to przygotować?
- Wszystko czeka przy głównym wejściu do kopalni. - Widząc uniesione brwi Hana, Lando
się uśmiechnął. - Znam cię trochę, stary druhu.
- Chyba rzeczywiście.
- Mogę jechać z wami? - odezwała się Allana, która stała w drzwiach do drugiego pokoju,
tuż za progiem, na wpół schowana za futryną.
Han i Leia wymienili spojrzenia. Leia popatrzyła surowo na dziewczynkę.
- Podsłuchiwałaś pod drzwiami?
Allana zawahała się, a w końcu pokiwała głową. Zrobiła nieśmiały krok naprzód.
- Threepio zaczął mi opowiadać bajkę i zrobiłam się śpiąca, ale nie chciałam jeszcze spać,
więc podeszłam bliżej, żeby was posłuchać, bo wy jesteście ciekawsi.
- Przykro mi, skarbie. - Han posłał Allanie spojrzenie, w którym starał się zawrzeć zarówno
czułość, jak i rodzicielską surowość. - To niebezpieczne. To nie miejsce dla małej dziewczynki.
Będziesz musiała zostać z Threepio, Artoo i Fuksem.
- Wolę być z wami.
- Wiem, Amelio, ale tym razem nic z tego. W czasie misji czasem trzeba zostać tam, gdzie
jest bezpiecznie, żeby inni nie musieli się o ciebie martwić. Tak też można pomóc. - Han odwrócił
się w stronę pozostałych, a ich rozbawione miny i porozumiewawcze spojrzenia odpowiadały:
 chociaż nikt nigdy nie ma na to ochoty .
Pojazd, który Lando przygotował, stojący na białej, pylistej glebie przed budynkiem
stanowiącym wejście do kopalni, najwyrazniej zaczynał jako śmigacz; miał tę samą niską,
prostokątną konstrukcję z centralnie umieszczoną kabiną pasażerów, jaka była powszechna w tego
typu pojazdach.
Ten model jednak miał sztywny dach, a na jego środku zamontowano małą wieżyczkę, z
której wyrastały dwie lufy - jedna o średnicy nie większej niż kciuk Hana, druga z przekrojem
niemal jego pięści. Han rozpoznał miotacz pocisków i granatnik, oba starego typu, rzadko
spotykane w okolicach Jądra galaktyki, rozpowszechnione raczej na Zewnętrznych Rubieżach i
mniej rozwiniętych planetach. Wieżyczka wyglądała na niedawno doklejoną; wokół niej było widać
świeże spawy, sama wieżyczka zaś, matowoszara, nie została pomalowana na brązowo jak reszta
pojazdu. Na metalowej powierzchni nad silnikiem i przedziałem bagażowym dodano jeszcze
błękitne transpastalowe bańki, pod którymi były schowane sensory; umocowano je w miejscach,
gdzie lakier został wypalony. Powstały tam otwory, którymi poprowadzono przewody łączące
sensory z wnętrzem pojazdu.
Han postukał kontrolnie w kadłub oraz iluminatory śmigacza. W obu przypadkach odgłosy
były krzepiąco głębokie.
- Opancerzony? - spytała Leia.
Tendra kiwnęła głową.
- Kiedyś to był śmigacz do przewozu odwiedzających planetę dygnitarzy między
więzieniem a lądowiskiem. Jest stary, ale solidny. Podobnie jak Lando. - Puściła oko do męża.
Lando rzucił jej cierpkie spojrzenie i zwrócił się do Hana:
- Granatnik ma dwa tryby, odpowiadające dwóm rodzajom amunicji. Przełącznik jest na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl