do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

patrząc tępo na ścianę, monotonnym głosem opowiadała, co się wydarzyło.
Sierżant skrupulatnie notował jej zeznania.
Pózniej wysłuchał także Jake'a.
- A więc na razie państwu dziękuję - rzekł, zamykając teczkę z aktami. -
Jak najszybciej prosimy o listÄ™ zaginionych rzeczy.
- Oczywiście - obiecała Kirsten.
- Laboranci skończyli - oznajmił drugi policjant, stając w drzwiach
gabinetu.
- Ja też - odparł Gates.
Kiedy policjanci wyszli, Jake pomógł Kirsten wstać.
- My też idziemy - rzekł.
- Za chwilÄ™.
Musiała sama na własne oczy ocenić ogrom zniszczeń. Przechodziła
korytarzami i po drodze otwierała wszystkie drzwi.
Wszędzie widziała ślady bytności złodziei. Zobaczyła powyciągane
szuflady i puste półki, których zawartość pokrywała podłogę, tonąc w
kałużach spirytusu i roztworu soli fizjologicznej.
Poruszała się jak w transie, czując dławienie w gardle. Jake nie
odstępował jej na krok.
- Trzeba będzie tylko trochę posprzątać i wszystko wróci do normy -
próbował ją pocieszyć.
- To potrwa wieki - mruknęła.
- Do poniedziałku na pewno się z tym uwiniemy i zaczniemy pracę.
- Z czym? Będę rozdawać pacjentom leki, które pozbieram z podłogi?
Nie ma ani jednej strzykawki czy igły. A gdyby nawet, to i tak nie ma do
nich żadnych lekarstw.
Nie przeszkadzało mu, że na niego skierowała swą złość.
- Tu nie ma niczego, czego nie dałoby się czymś zastąpić.
- Jasne, po prostu pójdę i kupię wszystko nowe.
- Tylko ty jesteÅ› tu niezastÄ…piona, Kirsten. Nie zapominaj o tym.
RS
70
Kirsten ciężko westchnęła.
- Pewnie zaraz mi powiesz, że to idealna okazja, żeby zamknąć całą
firmę, co? %7łeby się po prostu wycofać?
Jake ani drgnął, mimo że spojrzała na niego groznie.
- Może. I chyba powinienem to powiedzieć. Chcesz?
- Nie - szepnęła.
- To nie powiem - odparł, wcale nie zdziwiony jej odpowiedzią.
Swój gabinet Kirsten zostawiła sobie na koniec. W porównaniu z innymi
pomieszczeniami, jej królestwo było w stosunkowo dobrym stanie.
Wszystkie szafki były pootwierane, po podłodze walały się dokumenty.
Wiszące na ścianie obrazki i jej dyplom lekarski były przekrzywione -
złodziej najwidoczniej szukał za nimi sejfu.
Po raz pierwszy w życiu Kirsten zwątpiła, czy kiedykolwiek podniesie
się po tym szoku. Jak długo jeszcze będzie w stanie walczyć?
W kącie leżała lalka Darcy. Na jej spódniczce w groszki wyrazny był
odcisk buta. Lalka uśmiechała się jak zwykle, za to Kirsten chodziła
wstrząśnięta.
- Cała? - spytał Jake.
- Tak, tylko brudna.
Nagle światło zamrugało kilkakrotnie i zgasło. I to stanowiło tę
przysłowiową kroplę, która przepełniła czarę goryczy. Przyciskając lalkę do
piersi, Kirsten zaczęła płakać.
Zadrżała, kiedy w ciemnościach objęły ją ramiona Jake'a.
- To ja - szepnÄ…Å‚.
Z wdzięcznością przytuliła się do niego i płakała dalej.
- Chodzmy - rzekł w końcu. - Nic już tu nie zdziałamy. Nie
zaprotestowała. Jake pomógł jej się ubrać i jak dziecko zaprowadził do
samochodu.
W szpitalu wszystkie polecenia Jake'a wykonano w rekordowym tempie.
- Chyba nic ci nie jest - powiedział, kiedy obejrzał wyniki badań. -
ZawiozÄ™ ciÄ™ do domu.
- Nareszcie - mruknęła. Jednak w drodze na parking zmieniła zdanie. -
Muszę jeszcze zrobić obchód.
- Mowy nie ma. Nie dziś. Jeśli będziesz potrzebna, znają twój numer.
Wtedy siÄ™ tym zajmiemy.
Wiedząc, że podczas ostatniej wizyty stan jej hospitalizowanych
pacjentów był dobry, nie dyskutowała więcej i pozwoliła odwiezć się do
domu.
RS
71
Ledwo weszła do środka, zapaliła wszystkie lampy. Miała nadzieję, że
lęk przed ciemnością szybko minie. Jeszcze tylko tego jej brakowało.
- Jak się czujesz? - spytał Jake.
- W porzÄ…dku.
W tej samej chwili przeraziło ją dudnienie do drzwi. Przypomniała sobie
ostatnie słowa włamywacza i krzyknęła.
RS
72
ROZDZIAA ÓSMY
Kirsten obiema rękami zasłoniła usta. Instynkt kazał jej uciekać. Zrobiła
już krok w kierunku drzwi, gdy Jake chwycił ją w pasie i unieruchomił w
kÄ…cie.
- Spokojnie - szepnÄ…Å‚ jej do ucha. - Wszystko w porzÄ…dku.
Kirsten skinęła głową i wtuliła się w jego pierś. Jest bezpieczna, Jake jest
przy niej. Powtarzając te słowa jak zaklęcie, powoli się uspokoiła. Równe
bicie jego serca ukoiło jej nerwy. I dopiero wtedy dotarło do niej stłumione
szczekanie.
Odetchnęła z ulgą i wybuchnęła śmiechem.
- Co się stało, Kirsten? - zdziwił się Jake.
- Wiesz co? To Maggie, labrador mojej sąsiadki. Uwielbia aportować.
Kiedy tylko wyczuje, że jestem w domu, rzuca piłką o drzwi i drapie, żebym
wyszła się z nią pobawić. - Zawstydzona schowała twarz w jego ramieniu. -
Zrobiłam z siebie idiotkę.
- Wcale nie. Twoja reakcja była zupełnie zrozumiała. Zresztą ja sam też
przez chwilę poczułem się niepewnie.
Kirsten niechętnie wysunęła się z jego objęć.
- Teraz już wszystko dobrze. Dzięki za podwiezienie. Jake zdjął płaszcz i
rzucił go na bujany fotel.
- Jeśli próbujesz mnie namówić, żebym sobie poszedł, to tracisz czas.
ZostajÄ™.
- Zostajesz? - Kirsten nie była w stanie ukryć radości. -A gdyby na
przykład ktoś cię szukał?
- Dam sobie z tym  na przykład" jakoś radę - odparł zdecydowanie. -
Wskakuj pod prysznic albo do wanny, co tam wolisz. I nie dyskutuj z
lekarzem.
Tym razem posłuchała go bez słowa protestu. Gorąca woda zmyła z niej
wszystkie ślady dotyku włamywacza. Jej skóra była teraz różowa i
pachniała różami.
Włożyła flanelowy szlafrok i wyszła z zaparowanej łazienki. Od razu
zwrócił jej uwagę kuszący zapach i ślinka napłynęła jej do ust. Zaciekawiło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl