do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życiu publicznym nie będzie mieć żadnego znaczenia?
% Panie Jurku, w dającym się przewidzieć horyzoncie epoki nie nadejdą takie czasy, jakie
nam się marzą. Mówię to ze stuprocentową pewnością! Mam na myśli nade wszystko wzgląd
ekonomiczny. Otóż to ci cholerni  nasi chłopcy , gdy byli u władzy za PZPR-u, jak Pan
słusznie zaznacza, wcale nie myśleli kategoriami białoruskimi. Oni trudnili się budową socja-
lizmu w ogóle i pozyskiwaniem dlań mazurskich powiatów, drogą właśnie lokowania w nich
inwestycji i ulepszania infrastruktury cywilizacyjnej. Na wschodnie rejony zaś położyli przy-
słowiową  lagę , ponieważ tutaj zupełnie za darmo mieli oni całkowite polityczne poparcie.
To stąd, z takiej właśnie taktyki np. Hajnowskie ma obecnie dziesięciokrotnie mniej dróg,
telefonów, wszelkich urządzeń publicznych, aniżeli, dajmy na to, Wysokomazowieckie. Wy-
starczy przejechać się rejsowym autobusem PKS z Bielska Podlaskiego do Ciechanowca
59
przez mazowieckie wsie za Brańskiem, by poczuć się jak w dwu różnych krajach: u Białoru-
sów zabudowa uboga i smutno bezludnie, u Mazurów zaś rozmach i rozgwar młodzieży na
ulicach zaścianków. Taki mamy efekt oddania naszego ludu władzy ludowej. Można powie-
dzieć: sami tego chcieliśmy, jeszcze dziękując stokrotnie za to robienie nas  w konia . Do
symbolu urasta otóż pozbawienie niegdyś  czerwonej Hajnówki istniejącego przedtem połą-
czenia kolejowego (tory porastają już krzakami). Głupota jest jednak, Panie Jurku, czymś
piekielnie kosztownym.
Czy istotnie były próby przyciągnięcia Białorusinów do  Solidarności ? Owszem, ale w
Warszawie, w Gdańsku, lecz przenigdy w Białymstoku! Tutaj działał % i nadal działa % ste-
reotyp Białorusina-komucha; szerzej: prawosławny i czerwony % jedno i to samo. I tak zosta-
nie, dopóki nie wymrą te pokolenia, które żyją w takim oto przekonaniu. Nic tu nie zmieni
wejście Polski do Unii Europejskiej; najwyżej wymusi na władzach parę zadziałań pozorują-
cych równouprawnienie narodowo-religijne. Przecież mamy wspaniałą Konstytucję, dosko-
nale demokratyczną, i jednocześnie nie ma takiej siły, nawet w Warszawie, która by zmusiła
do podzielenia się z Białorusinami państwową władzą lokalną. Z tym u nich tak, jakby dzielić
się własnym dorobkiem z... wrogiem! Ja to rozumiem. Też nie współczuję czyniącym mi
świństwa, jak oni nie współczują czyniącym je kiedyś im.
Zadajmy sami sobie bezlitosne pytanie: jaki był udział Białorusinów w dochodzeniu  Soli-
darności do władzy? Odpowiedz: wręcz przeciwnie, nie tylko żaden, ale i aktywnie niechęt-
ny. Dlaczego % wielokrotnie wyjaśniliśmy to sobie wcześniej. Mimo to trzeba dodać, że mą-
drością miejscowych decydentów byłoby (ale nie będzie) pozyskiwanie białoruskiego ży-
wiołu na rzecz odnowionego Państwa Polskiego. Nie bawmy się wreszcie w idealizm, przecie
można nas nadal spokojnie i bezpiecznie ignorować, dokładnie tak samo, jak byliśmy igno-
rowani przez pamiętnych  naszych chłopców . A to, że dziś nie manifestujemy entuzjazmu
do  nie naszej władzy , znaczy tyle co nic. Przestaliśmy bowiem stanowić istotny obszar et-
niczno-społeczny, staliśmy się diasporą polsko-miejską wskutek exodusu ze wsi i miasteczek.
Samodokonało się coś w rodzaju samoczystki etnicznej. Także dzięki tamtym  naszym
chłopcom , którzy niczego nie uczynili, by dało się na tych ziemiach jakoś żyć po ludzku i
widzieć przyszłość dla dzieci. Oskarżam!
Czy padliśmy ofiarą dyskryminacji gospodarczej? Niewątpliwie tak, ma Pan rację: za
PRL-u. Teraz to się po prostu mści na nas. Bo: w warunkach gospodarki rynkowej, kiedy to
państwo wycofuje się z rządzenia ruchem towarów i produkcją, szansę na rozwój ma ten, kto
nie był goły. Zatem nowa mapa gospodarcza niechybnie przebarwi się w intensywne kolory
wytwórczości i zbytu wokół większych miast oraz w rozlewiska regionów z dawno ustabili-
zowaną infrastrukturą na przyzwoitym poziomie. Krótko mówiąc: biedni będą coraz biedniej-
si, a ci z nich, którzy nie zechcą godzić się na wegetację, poszukają szczęścia gdzie indziej
(zdolny i zarazem koniecznie pracowity zawsze się wybije, choćby zaczynał od zera).
Czy Polacy mogli nas traktować po partnersku? Nie, nie mogli, gdyby nawet chcieli tego.
To kwestia podziału Europy na Zachód i Wschód. Na strefy rozwoju i stagnacji. Szansę Pol-
ski były o tyle lepsze, że znalazła się ona bliżej owych obszarów, generujących dynamikę
cywilizacyjną. Na naszym zaś losie historycznym fatalnie zaważyło Bizancjum, którego upa-
dek pozostawał w odwrotnej proporcji do odradzania się kontynentalnej roli Rzymu, papie-
skiego neocezaryzmu.
Mówi się na lekcjach historii, że król Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zosta-
wił murowaną. Niezupełnie to prawda, lecz kilkadziesiąt zamków z kamienia i cegły wzniósł,
co musiało wtedy wywołać ogromne wrażenie. %7łeby on mógł tego dokonać, zaistniały
wpierw warunki obiektywne po temu. Miejski potencjał z jego usługowo-wytwórczymi moż-
liwościami. Trudno bowiem wyobrazić sobie podobne budownictwo w Wielkim Księstwie
Litewskim, w którym % poza Połockiem na Dzwinie % właściwie nie było rozwiniętych
miast, jeno twierdze ze służebnymi podgrodziami. Nawet wspaniały drzewiej Kijów zmarniał
60 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl