X


do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niekonstytucyjne, zwłaszcza że powołanie przewodniczącego nie było objęte
wymogiem uzyskania kontrasygnaty  zostało jednak zakwestionowane przez
Trybunał Konstytucyjny.
W obecnym stanie prawnym, po nowelizacji z 25 kwietnia 2006 r., bę-
dącej  jak już wspomniano  efektem wyroku TK, przewodniczącego Rady
ponownie (tak jak było wcześniej) wybierają ze swojego grona i odwołują
członkowie KRRiT. Nietrudno zauważyć, że przyjęty dziś sposób wyznacza-
nia przewodniczącego wzmacnia jego niezależność, szczególnie względem or-
ganów powołujących, jest też dodatkowo przejawem autonomii wewnętrznej
Rady.
Niezależność przewodniczącego Rady, podobnie zresztą jak pozostałych jej
członków, wzmacnia dodatkowo to, iż jest on jednym z podmiotów ponoszą-
cych tzw. odpowiedzialność deliktową przed Trybunałem Stanu (por. art. 198
ust. 1 Konstytucji). Czyni to ze wszystkich członków Rady osoby, mające wy-
jątkowy status, przejawiający się i w tym, że potencjalnie mogą one naruszyć
swoim działaniem konstytucję lub inną ustawę. Z pewnością podnosi to również
konstytucyjną rangę samej Rady.
68
J. Kuciński: Konstytucyjny ustrój państwowy Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2003, s. 378.
69
W. Sokolewicz; Krajowa Rada Radiofonii..., op. cit., s. 20.
[887] KRRiT jako organ kontroli 105
Uwagi podsumowujące
Bez względu na zakres zmian i modyfikacji, jakim podlega skład Krajowej
Rady Radiofonii i Telewizji, jej organizacja, funkcje i szczegółowe uprawnienia
 Rada pozostaje gremium budzącym kontrowersje, bynajmniej nie dlatego, że
kwestionowana jest zasadność jej istnienia czy konstytucyjna zasada wolności
radiofonii i telewizji, ale ponieważ media są dziś podstawowymi środkami maso-
wej informacji, chętnie wykorzystywanymi przez polityków i w celach politycz-
nych, co w naturalny sposób skłania do posługiwania się Radą (oraz radiofonią
i telewizją) dla doraznych, politycznych interesów. Stąd też hasło  odpolitycz-
nienia Rady i uczynienia z niej organu fachowego, merytorycznego czy wręcz
eksperckiego pojawia się zawsze i prawie zawsze ma  paradoksalnie  kontekst
skłaniający do politycznego angażowania Rady. Stąd notabene brała się wielość
pomysłów na określenie składu Rady, jej funkcji i ogólnej pozycji ustrojowej.
W zdecydowanej większości ich założeniem było, że sprawą najważniejszą dla
prawidłowego funkcjonowania KRRiT jest zapewnienie apolityczności i facho-
wości. Prawie zawsze jednak hasła te przykrywały prawdziwe intencje projekto-
dawców wszelkich zmian, tzn. chęć podporządkowania sobie organu regulacyj-
nego w mediach elektronicznych, a następnie samych mediów70.
Zmiało w związku z tym można stwierdzić, że jeśli w działalności Rady ujaw-
niały się jakieś patologie, to były one skutkiem dwóch czynników. Po pierwsze
 zdecydowanie nadmiernego upolitycznienia organu, który przecież z założenia
miał być apolityczny i pluralistyczny, po drugie  niedoskonałości uregulowań
prawnych (zwłaszcza na poziomie ustawowym), które często były blankietowe,
ogólne bądz niespójne, a bywa, że właściwie przeczą zadaniom, dla których po-
wołano Radę. Nie da się przy tym ukryć, że wadliwość regulacji normatywnych
była funkcją politycznego traktowania Rady i tego, że rzadko kiedy ich tworzeniu
towarzyszyła głębsza refleksja prawnicza. Dużo częściej przepisy były ustanawia-
ne albo dla osiągnięcia doraznych celów, albo dla uniemożliwienia ich realizacji
przez inną ekipę polityczną. Zdecydowanie za rzadko były konstruowane z my-
ślą o zapewnieniu Radzie autentycznej fachowości, niezależności, apolityczności
i pluralizmu. Zwiadczą o tym podejmowane ostatnio próby nowelizacji ustawy
o radiofonii i telewizji, których hasłem przewodnim  analogicznie do wszystkich
wcześniejszych było zapewnienie Radzie rzeczywistej fachowości i bezstron-
ności oraz uwolnienie od politycznych presji. Projekt w odniesieniu do KRRiT71
70
Szerzej na ten temat zob. R. Chruściak: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w systemie politycz-
nym..., op. cit., s. 290 i n.
71
Ingerencje w ustawę szły w nim dalej aniżeli tylko w odniesieniu do KRRiT (vide propozycja
zlikwidowania abonamentu radiowo-telewizyjnego).
106 Jarosław Szymanek [888]
zakładał jednak tylko zwiększenie liczby jej członków (z pięciu do siedmiu), bez
większej, a przede wszystkim zdecydowanej ingerencji w tę część unormowań
ustawowych, która miałaby zapewnić realne gwarancje fachowości i apolitycz-
ności. Prezydent zawetował jednak ustawę, a Sejm podtrzymał weto.
Przykład tej ustawy wpisuje się jednak doskonale w polityczny ton dyskusji
o KRRiT, toczonej niemalże od samego momentu jej ustanowienia. Zarzewiem
sporów wokół Rady jest bowiem zawsze to samo, czyli że powinna być fachowa,
profesjonalna, apolityczna i bezstronna, a w rzeczywistości nie jest, ponieważ
w tym akurat momencie jest  opanowana przez inną opcję polityczną. Dosko-
nałym przykładem była tu nowelizacja z grudnia 2005 r., odbywająca się pod
hasłem walki z  politycznym charakterem Rady , która zakończyła się likwida-
cją dotychczasowej i zastąpieniem jej w całości nowymi członkami, powołanymi
przez  nowe ośrodki polityczne ukształtowane po wyborach przeprowadzonych
na jesieni 2005 r., tj. prezydenta, Sejm i Senat.
Wydaje się, że kontrowersyjność Rady, której skutkiem są pojawiające się co
jakiś czas postulaty jej przekształcenia, wynika przede wszystkim z tego, że jest
to organ regulacyjny w stosunku do mediów elektronicznych, a te są traktowane
przez partie polityczne (a nawet szerzej  uczestników rywalizacji politycznej)
jako dodatkowy przyczółek, który należy po prostu  zdobyć . To zaś oznacza,
że chyba nie ma idealnej formuły dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Z tego punktu widzenia pewną rękojmią zachowania przynajmniej pozorów apo-
lityczności jest konstytucyjnie ustanowiony mechanizm parytetu, który powodu-
je, że trzy ośrodki polityczne dysponują prawem wskazywania  swoich człon-
ków Rady.
dr Jarosław Szymanek
Instytut Nauk Politycznych
Uniwersytetu Warszawskiego
[889] Regulowanie stanu nieruchomości 107
Anna Rososzczuk
ODPOWIEDZIALNOZ MAJTKOWA ZA SZKOD
WYRZDZON PACJENTOWI PRZEZ LEKARZA
 PRACOWNIKA ZAKAADU OPIEKI ZDROWOTNEJ
Wyłączenie odpowiedzialności lekarza wobec poszkodowanego pacjenta
Lekarz zatrudniony na podstawie umowy o pracę, który przy wykonywaniu
obowiązków wyrządzi pacjentowi szkodę, nie ponosi bezpośredniej odpowie-
dzialności względem poszkodowanego. Chroni go tzw. immunitet pracowniczy,
wynikający z art. 120 � 1 Kodeksu pracy1. Zgodnie z tym przepisem, ,,w razie
wyrządzenia przez pracownika przy wykonywaniu przez niego obowiązków
pracowniczych szkody osobie trzeciej, zobowiązany do naprawienia szkody jest
wyłącznie pracodawca . Pracownik  sprawca szkody ponosi ograniczoną, re-
gresową pracowniczą odpowiedzialność materialną wobec pracodawcy, który
naprawił szkodę2.
Pracodawca nie ponosi zaś odpowiedzialności za szkodę, która została wy-
rządzona przez pracownika nie przy wykonywaniu jego obowiązków, a tylko
przy sposobności ich wykonywania3. W razie wyrządzenia przez pracownika
1
Ustawa z 26.06.1974 r., t.j. DzU z 1998 r., nr 21, poz. 94, ze zm.
2
Zob. uchwałę SN składu 7 sędziów z 7.06.1975 r., III CZP 19/75, OSNCP 1976 r., nr 2,
poz. 20. W uzasadnieniu uchwały składu 7 sędziów z 12.06.1976 r., III CZP 5/76, OSNCP 1977 r.,
nr 4, poz. 61, Sąd Najwyższy stwierdził, że art. 120 � 1 k.p. czyni wyłom w zasadach odpowiedzialności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl