do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczy.  Sama nie wiem, o co mi chodzi. Moja rozprawa ma dotyczyæ sprzeczno-
Sci miêdzy cen¹ a wartoSci¹ u¿ytkow¹ przedmiotów. Nie jest to zbyt oryginalny
temat, wydawaÅ‚o mi siê jednak, ¿e mogê skupiæ siê na jednym znalezisku i prze-
Sledziæ jego losy od chwili powstania do momentu odkrycia i poddania analizie.
Chêtnie jednak zrezygnowaÅ‚abym z tego tematu i wróciÅ‚a do swojej poprzedniej
koncepcji, kiedy to chciaÅ‚am siê zaj¹æ tym, w jaki sposób rozwój techniki udo-
skonala, a zarazem odczÅ‚owiecza archeologiê podwodn¹. Lub&
Otworzyła jedno oko.
 Chyba zaczynasz ju¿ rozumieæ, czemu wcale nie jestem zadowolona, ¿e
próbujesz mnie przyszpiliæ.
 Jeszcze siê nie zdecydowaÅ‚aS? Po co zatem ten poSpiech?
 WydawaÅ‚o mi siê, ¿e jest konieczny.
Jak mogÅ‚a mu wytÅ‚umaczyæ, ¿e od lat ¿yÅ‚a w nieustannym kieracie? ZwÅ‚asz-
cza ¿e sama dokonaÅ‚a takiego wyboru. Potem jednak, dziaÅ‚aj¹c pod wpÅ‚ywem
impulsu, wycofaÅ‚a siê nagle. Jeszcze nie czuÅ‚a gruntu pod nogami i nie miaÅ‚a pew-
noSci, jak bêdzie wygl¹daÅ‚ jej powrót, gdy nadejdzie pora.
 Ilekroæ nad czymS powa¿nie mySlisz, tutaj pojawia siê kreseczka.  Poka-
zaÅ‚ palcem miêdzy jej brwiami.
OdepchnêÅ‚a jego dÅ‚oñ.
 Daj mi spokój, Lassiter. Doskonale siê bawiê, snuj¹c rozwa¿ania na temat
swojego kryzysu zawodowego.
 Wygl¹da mi na to, ¿e trzeba z powrotem ciê nauczyæ, jak nale¿y siê rozlux-
niaæ.
PoÅ‚o¿yÅ‚ dÅ‚oñ na jej twarzy i wepchn¹Å‚ j¹ pod wodê.
Tate byÅ‚a na tyle szybka, ¿e uwolniÅ‚a siê od niego. Kiedy wystawiÅ‚a brodê
nad powierzchniê, z pewnoSci¹ zdoÅ‚aÅ‚aby nabraæ nieco powietrza w pÅ‚uca, gdyby
siê nie SmiaÅ‚a. Matthew zÅ‚apaÅ‚ Tate za kostkê, odepchnêÅ‚a go jednak drug¹ stop¹.
WÅ‚aSnie cieszyÅ‚a siê, ¿e zdoÅ‚aÅ‚a go kopn¹æ, gdy ponownie wci¹gn¹Å‚ j¹ pod wodê.
Gdy w koñcu wypÅ‚ynêÅ‚a na powierzchniê, byÅ‚a sÅ‚aba i brakowaÅ‚o jej powie-
trza.
 Utopisz mnie.
 Nie, przecie¿ wÅ‚aSnie ciê uratowaÅ‚em  powiedziaÅ‚.
RzeczywiScie j¹ podtrzymywaÅ‚. Mieli splecione nogi, wiêc jedn¹ rêk¹ obej-
mowaÅ‚ Tate, a ruchami drugiej sprawiaÅ‚, ¿e unosili siê na powierzchni.
186
 Mo¿e rzeczywiScie brak mi formy.  Staraj¹c siê odzyskaæ równy oddech,
jedn¹ rêk¹ odrzuciÅ‚a wÅ‚osy w oczu.
 Wcale nie.
Po chwili uSmiech znikn¹Å‚ z twarzy Tate. StaÅ‚o siê to w momencie, kiedy
zdaÅ‚a sobie sprawê, ¿e kurczowo trzyma siê Matthew, a jego umiêSnione, prawie
nagie ciaÅ‚o przywarÅ‚o do niej. Widoczny w jego oczach bÅ‚ysk po¿¹dania wywoÅ‚aÅ‚
wspomnienie dawnego bólu.
 PuSæ mnie, Matthew.
PoczuÅ‚, i¿ Tate dr¿y, zauwa¿yÅ‚ równie¿, ¿e zbladÅ‚a. WiedziaÅ‚ jednak, ¿e to nie
strach. Dawniej zachowywaÅ‚a siê dokÅ‚adnie w taki sam sposób, ilekroæ go pragnêÅ‚a.
 Serce bije ci tak gÅ‚oSno, Tate, ¿e niemal je sÅ‚yszê.
 Powiedziałam&
PochyliÅ‚ siê, delikatnie chwyciÅ‚ zêbami jej doln¹ wargê i obserwowaÅ‚, jak
oczy dziewczyny zasnuwa chmura.
 No, dalej  rzucił jej wyzwanie.  Powiedz to jeszcze raz.
Nie daÅ‚ jej na to szansy. PrzywarÅ‚ ustami do jej warg, zacz¹Å‚ je mia¿d¿yæ
i skubaæ, a potem delikatnie je rozchyliÅ‚ i wlaÅ‚ w ten pocaÅ‚unek mnóstwo ¿aru
i namiêtnoSci.
Na Boga, jak cudownie, pomySlaÅ‚, jednoczeSnie cierpi¹c istne katusze. Tate
pozostaÅ‚a dokÅ‚adnie taka, jak j¹ zapamiêtaÅ‚, choæ wydawaÅ‚o mu siê, ¿e dawno
zd¹¿yÅ‚ ju¿ wszystko zapomnieæ. ByÅ‚a równie wspaniaÅ‚a, a mo¿e nawet lepsza.
Kiedy na chwilê zanurzyli siê pod wod¹, a potem razem wrócili na powierzchniê,
nadal objêci, zdaÅ‚ sobie sprawê, ¿e to nie w morzu by uton¹Å‚, lecz w swej roz-
paczliwej, nieskoñczonej têsknocie za Tate.
Za zapachem i dotykiem jej skóry. Za niespokojnym oddechem, Swiadcz¹-
cym o zakłopotaniu i przyjemnoSci. Wspomnienia przeszłoSci i obecna rzeczy-
wistoSæ splotÅ‚y siê w jedn¹ caÅ‚oSæ. Niemal zapomniaÅ‚, ¿e od tamtego momentu
minêÅ‚o sporo czasu.
Tate nie wiedziaÅ‚a, ¿e mo¿e siê tak czuæ. Nie potrafiÅ‚a zapanowaæ nad wÅ‚a-
snym po¿¹daniem. Po co miaÅ‚aby mySleæ, skoro jej ciaÅ‚o tak cudownie siê czuÅ‚o,
a ka¿de włókno nerwowe dr¿aÅ‚o.
To poci¹g fizyczny. Chêtnie uczepiÅ‚a siê tej mySli, jego równie¿. PrzywarÅ‚a
do mêskich, zdecydowanych, po¿¹dliwych ust i wilgotnego, Sliskiego, mocnego
ciaÅ‚a, tak Swietnie pasuj¹cego do jej ksztaÅ‚tów. Nie, nie chce mySleæ. Ale musi.
 Nie.
Tate udaÅ‚o siê wysapaæ ten jednosylabowy wyraz, zanim Matthew ponownie
zacz¹Å‚ j¹ caÅ‚owaæ i od nowa czuÅ‚a zawrót gÅ‚owy, brakÅ‚o jej ju¿ siÅ‚y woli, zwÅ‚asz-
cza ¿e walczyÅ‚a przeciw niemu i sobie samej.
 Powiedziałam  nie .
 Słyszałem.
Matthew stoczyÅ‚ wÅ‚aSnie w gÅ‚êbi duszy dwanaScie bitew. Pragn¹Å‚ Tate i, s¹-
dz¹c po sposobie, w jaki reagowaÅ‚a na pocaÅ‚unki, mógÅ‚ j¹ mieæ. PotrzebowaÅ‚ jej,
a w zasnutych mgieÅ‚k¹ oczach widziaÅ‚ to samo. Gdyby pragnienie i potrzeba byÅ‚y
wszystkim, szybko nast¹piÅ‚by koniec wojny.
187
Matthew jednak kochał Tate. Dlatego padł na własnym polu walki.
 Nie tylko ja to robiÅ‚em, Tate, ale jeSli mySl¹c w ten sposób poczujesz siê
lepiej, mo¿esz udawaæ, ¿e tak wÅ‚aSnie byÅ‚o.
 Nie muszê niczego udawaæ. PuSæ mnie!
RozluxniÅ‚ uScisk i tylko kwaSno siê uSmiechn¹Å‚.
 To ty siê mnie trzymasz, kochanie.  UniósÅ‚ rêce nas wodê i pokazaÅ‚ Tate
otwarte dłonie.
ZaklêÅ‚a i puSciÅ‚a Matthew ze swych objêæ.
 Znam tê sztuczkê, Lassiter. Ale tym razem historia siê nie powtórzy. Pracu-
jemy razem i razem nurkujemy. Poza tym nie mamy ze sob¹ nic wspólnego.
 Wybór nale¿y do ciebie, RudowÅ‚osa. Zawsze tak byÅ‚o.
 W takim razie nie powinny siê pojawiaæ ¿adne problemy.
 Zgoda.  PÅ‚yn¹c na plecach, powoli zacz¹Å‚ siê oddalaæ.  Chyba ¿e nie
zdoÅ‚asz mi siê oprzeæ.
 Poradzê sobie  zawoÅ‚aÅ‚a za nim.
ByÅ‚ zadowolony, ponownie widz¹c miêdzy jej brwiami kreseczkê. Mrucz¹c
pod nosem, Tate zanurkowaÅ‚a, by ostudziæ gÅ‚owê, a potem popÅ‚ynêÅ‚a w przeciw-
nym kierunku.
 Nie zejdziesz pod wodê, póki nie zaliczysz pisemnego testu.  Matthew
podsun¹Å‚ papiery pod nos LaRue.  Tak wygl¹da prawda.
 Nie jestem uczniem.
 Ale siê uczysz, a ja jestem twoim instruktorem, dlatego zrobisz pisemny
test. Zdasz go, bêdziesz mógÅ‚ nurkowaæ. Oblejesz, nie dostaniesz tej roboty. Pierw- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl