do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wychodzÄ…c z kuchni.
Gwen wzruszyła ramionami i darowała sobie uwagę o pracoholikach malujących
pokoje w niedzielne przedpołudnia. Zamiast tego zrobiła sobie grzankę z marmoladą i
starała się ignorować intrygujące pudło stojące na stole. Z jego kształtu i wielkości nie
potrafiła wywnioskować, co to mogło być.
Nieważne, pomyślała. Nie interesowało jej to. Kolejny kęs grzanki i jeszcze jedno
spojrzenie na pudło. Zauważyła, że papier, w który było opakowane, rozdarł się trochę z
R
L
T
boku. Zaczęła się nim bawić jakby od niechcenia i po chwili nierównej walki między ko-
biecą nieśmiałością a ciekawością, pudło zostało odpakowane.
Szlifierka! Kupił jej najnowszą szlifierkę najlepszej marki na rynku!  By chronić
twoje dłonie" - przeczytała na załączonej karteczce. Gdy wyjęła ją, aby obejrzeć dokład-
nie, zauważyła w środku jeszcze jedno, mniejsze, okrągłe pudełeczko.  By naprawić
szkody, które zdążyłaś im wyrządzić" - głosiła druga karteczka. W środku znalazła pu-
dełko kremu do rąk z aloesem i olejkami naturalnymi. Pachnie cudownie - stwierdziła,
otwierajÄ…c go bez wahania.
- Podoba ci się? - Declan pojawił się nagle w drzwiach kuchni.
- Wiesz, że nie mogę tego przyjąć.
- Dlaczego nie? - zapytał ostro.
 Nie" najwyrazniej nie było słowem, które łatwo akceptował.
- Wiesz przecież...
- Daj spokój. To dla ciebie.
- Declan...
- Gwen, chyba będziesz musiała się z tym pogodzić. Przez następnych sześć mie-
sięcy będę częścią twojego życia, a ty - mojego. Może nie do końca zdajesz sobie spra-
wÄ™, ile dla mnie znaczy ten fundusz powierniczy, ale uwierz mi, koszt tej szlifierki, jest
absolutnie żaden, nie mówiąc już o tym, co będę mógł zarobić w przyszłości.
- Nie mogłeś kupić czegoś tańszego?
- Mogłem. Nazwij mnie rozrzutnym, jeśli chcesz. To naprawdę nie zrobi na mnie
wrażenia.
Gwen nie mogła znalezć na to odpowiedzi.
- Dziękuję - wyszeptała, ale Declan zniknął już z kuchni.
To będzie o wiele trudniejsze, niż sobie wyobrażała. O wiele, wiele trudniejsze.
Zabrało mu to większą część dnia, ale ostatecznie wszystkie ściany zostały przy-
gotowane na malowanie farbą, którą pozostawi do wyboru Gwen. Cieszył się, że mógł
zrobić coś pożytecznego i odwrócić myśli od kobiety, która spała w pokoju obok. Miał
wrażenie, że jego doskonałe rozwiązanie komplikuje się w sposób, jakiego nie prze-
widział. Gdyby jeszcze tydzień temu ktoś powiedział mu, że Gwen Jones będzie go po-
R
L
T
ciągać, roześmiałby mu się prosto w nos. Był pewien, że skończył raz na zawsze z tą ko-
bietą, następnego dnia po pogrzebie Renaty, jak tylko zrozumiał, co zrobił. Jak tylko do-
tarło do niego, że w cierpieniu poddał się całkowicie zmysłom i zatracił we wspaniałym
uroku Gwen i jej delikatnego i miękkiego ciała. Pamiętał jeszcze jedwabistą gładkość jej
skóry, siłę jej ud i ramion, które go oplatały, oraz słodycz jej pocałunków.
Czując wstręt do samego siebie, Declan zabrał się do sprzątania, jakby od tego za-
leżało jego życie. Czuł ból w ramionach po całym dniu pracy, ale ostateczny wynik jego
starań całkowicie go satysfakcjonował.
- Skończyłeś? - Gwen stanęła w drzwiach.
- Tak. Gdzie mógłbym wyrzucić te wszystkie śmieci?
- Daj, ja je wezmÄ™.
- Nie, powiedz tylko gdzie, mam je zanieść - nalegał.
- Na dole, na zewnątrz. Musisz wyjść wyjściem od kuchni.
Declan wziął ją za rękę, zaniepokojony.
- Gdzie masz pierścionek?
- Zdjęłam go na wszelki wypadek. Pracowałam w ogrodzie.
- Nie nosisz rękawic? - zapytał, mimo że sam widok jej paznokci był jednoznaczną
odpowiedziÄ….
- A ty? Chyba nie sądzisz, że możesz mówić mi, jak powinnam wykonywać moją
pracę. Nawet jeśli jesteś moim pracodawcą.
- Chodziło mi o twoje dłonie. O zdjęcia ślubne.
- Ach...! Nie martw siÄ™. DoprowadzÄ™ je do porzÄ…dku. I...
- Tak?
- Czy chciałbyś coś zjeść, zanim wrócisz do siebie? Rozmroziłam kawałek mięsa,
jeśli cię to interesuje.
Czy ona naprawdę to powiedziała? Czy naprawdę była gotowa spędzić w towarzy-
stwie Declana Knighta choćby minutę dłużej, niż to było konieczne? - zastanowił się.
Declan zawahał się chwilę, zanim odpowiedział.
- Czy mógłbym wcześniej wziąć prysznic? Myślę, że w samochodzie mam coś na
zmianÄ™.
R
L
T
- Nie zainstalowałam jeszcze prysznica, ale możesz wziąć kąpiel, jeśli chcesz.
- Jeszcze trochę, a zaproponujesz mi SPA - zażartował. - Daj mi kwadrans, a będę
gotowy.
- Na brzegu wanny znajdziesz sól do kąpieli. Wiem, jak mogą boleć mięśnie po
całym dniu pracy. To pomoże ci się zrelaksować.
- Dzięki - odpowiedział Declan i zaczął się rozbierać.
Zaskoczona, przez chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku, ale gdy zrozumia-
ła, że jeszcze kilka sekund i Declan stanie przed nią zupełnie nagi, uciekła zatrzaskując
za sobÄ… drzwi od Å‚azienki.
Steki w sosie czosnkowo-pieprzowym. Tylko to mogło ją uratować i powstrzymać
przed ewentualną chęcią zbytniego zbliżania się do Declana Knighta. Dużo, dużo czosn-
ku, postanowiła w myślach.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Zapach drzewa sandałowego i lawendy mile drażnił zmysły Gwen, gdy ścieliła
nowe, ogromne łóżko, które stało teraz w sypialni Declana. Co takiego robił, że jego po-
ściel pachniała tak słodko? Aóżko wyglądało na nowe i Gwen zastanawiała się, czy
Declan spał w nim wcześniej. Czy spał w nim z kimkolwiek.
Desperacko odsunęła od siebie tego rodzaju wyobrażenia, których ona była główną
bohaterką. Dosyć. %7ładnych intymnych wspomnień. Nie wolno jej już powtórnie popeł-
niać błędów z przeszłości.
Gwen usłyszała dzwięk klucza przekręcanego w drzwiach wejściowych. Declan
był w domu.
W domu? Od kiedy zaczęła myśleć i mówić o domu i Declanie obok siebie, w
jednym zdaniu? To zakładało stałość i bezpieczeństwo, którego nigdy nie będzie miała.
W każdym razie nie z nim.
- Niepotrzebnie ścieliłaś. Sam mogłem to zrobić.
- Wiem, ale gdy zadzwoniłeś i powiedziałeś, że będziesz pracował do pózna, po-
myślałam, że pomogę ci. Zostało trochę pieczeni z kolacji. Jest w piekarniku.
- Dziękuję ci. Doceniam, co dla mnie robisz. - Declan położył aktówkę na biurku,
otworzył ją i wyjął z niej tekturową teczkę, którą podał Gwen. - Trzymaj. Przyniosłem
coś dla ciebie na wypadek, gdybyś chciała zacząć pracę jeszcze przed ślubem.
- Płyta? DVD? - zapytała, otwierając.
- Tak, byłem dziś w hotelu Sellersa i zrobiłem kilka ujęć. Pomyślałem, że może
chciałabyś go zobaczyć. Wiesz, żeby mieć jakiś obraz i zacząć się zastanawiać, jak się
zabrać do renowacji, od czego zacząć...
Gwen uśmiechnęła się podekscytowana. Uwielbiała ten etap swojej pracy - plano-
wanie, zbieranie pomysłów. Mogła dopasowywać niezliczoną liczbę mebli i elementów
wyposażenia, aż uzyskała efekt, który do niej przemawiał.
- Udało mi się też zdobyć kilka zdjęć z epoki - dodał, podając jej dużą kopertę. -
Jest kilka z otwarcia hotelu. Będziesz mogła zobaczyć na nich sporo oryginalnych
wnętrz. Jest też cała dokumentacja zdjęciowa z momentu jego zamknięcia. Są dość
R
L
T
szczegółowe, bo na ich podstawie robiono spis wyposażenia. Samego inwentarza niestety
nie udało mi się jeszcze zdobyć.
- Declan! One są wspaniałe! - powiedziała z zachwytem, przeglądając zdjęcia, któ- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl