do ÂściÂągnięcia | pobieranie | ebook | download | pdf

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poszli do kuchni.
 Kim są ci ludzie?  chciała się dowiedzieć.
 Idz wziąć prysznic, a ja tymczasem zrobię śniadanie.
 Gotowanie to damska sprawa.
 Nieprawda. Najlepszymi kucharzami są mężczyzni.
 Już upadła ta teoria  oświadczyła z przekonaniem.  Chętnie się umyję
i ubiorę. Jak widzę, postanowiłeś powiedzieć mi o tych ludziach we
właściwym, to znaczy dogodnym dla ciebie czasie.  Rzuciła Joemu pełne
wyrzutu spojrzenie.
Przez głowę przebiegły jej nieprzystojne myśli i żadna z nich nie
dotyczyła osób zatrzymanych przez policję w okręgu Randolph.
120
RS
To wina hormonów, usprawiedliwiała się przed samą sobą. To one
sprawiają, że niektóre kobiety wpadają w poporodową depresję, a inne
wykazują objawy silnego zauroczenia mężczyzną.
 Wygląda na to, że twój antykwariusz nie jest wmieszany w sprawę
próby kradzieży kolekcji, w przeciwieństwie do swojej pracownicy  zaczął
Joe.  Kiedy klient informował, że ma coś cennego, skrzętnie notowała
wszystkie jego dane, a potem okradała go wraz ze swoim kochankiem.
Specjalizowali się w rabowaniu staroświeckiej biżuterii, ale nie gardzili też
innymi drobnymi przedmiotami. Kradli wszystko, co można było upłynnić.
 Och, żal mi pana Lorrisa  powiedziała Sophie.  Ta wiadomość
musiała nim wstrząsnąć. Wprawdzie najpierw próbował mnie oszukać, ale
potem zachował się przyzwoicie. Chyba nawet patrzył na mnie z szacunkiem,
kiedy się z nim targowałam.
Joe wzruszył ramionami. Miał na sobie koszulę z mokrym kołnierzykiem,
bo woda z umytych włosów skapywała mu na plecy. Zaciął się przy goleniu.
Na jego policzku widniała cienka, świeża szrama. Wszystkie takie
spostrzeżenia Sophie starannie gromadziła, żeby użyć ich potem przeciw
Joemu.
 Zostanie przesłuchany antykwariusz. Ty też pewnie będziesz
poproszona o złożenie zeznania, ale to nie powinno być dla ciebie żadnym
problemem.
Tak, to nie powinno być problemem. Joe ma rację, uznała Sophie. Ale z
przykrością myślała o tym, co ją czeka.
 A więc zaraz wyjeżdżasz  powiedziała spokojnie.  Wiele dla mnie
zrobiłeś. Sama nie wiem, jak mam ci dzię...
121
RS
 Nie dziękuj.  Joe wsypał trzecią łyżeczkę cukru do swojej kawy.  Na
to jest jeszcze za wcześnie. Mówiłem, że mam tu trochę roboty. Trzeba założyć
system przeciwwłamaniowy i...
 A ja powiedziałam, że to niepotrzebne, bo o siebie świetnie potrafię
zadbać.
 A jakże  z przekąsem mruknął Joe.  Ty nawet nie potrafisz
zapamiętać, czy zamknęłaś okno, czy nie.
Spojrzała na niego z rozżaleniem.
 Jesteś niesprawiedliwy i zle mnie oceniasz. Przez całe lata sama dbałam
o siebie i nic mi się nigdy nie stało. A ponadto musisz przyznać, że ostatnio
miałam sporo powodów do roztargnienia.
 Wystarczy jedno nieuważne posunięcie  mruknął.  Poza tym nie
pierwszy to raz tak solidnie oberwałaś. Czyżbyś zapomniała o ojcu twego
dziecka?
Sophie wstrzymała oddech.
 To wstrętne, co mówisz.
 Tak. Wstrętne. I takie miało być.  Joe rzucił jej gniewne spojrzenie.
Najsurowsze, na jakie było go stać.  Odwiedziłem w okolicy parę firm
instalujących systemy alarmowe i poznałem różne ich wersje. Wybrałem
system, który najlepiej nadaje się do zabezpieczenia twojego domu. Dziś rano
zjawi się tu ekipa techniczna, żeby rozpocząć robotę. Potem pojedziemy kupić
psa. Musimy wypytać o możliwości ogrodzenia terenu, żeby zwierzak miał
gdzie biegać.
Sophie straciła resztki cierpliwości. Wybuchnęła:
 Możesz się wypchać tym twoim psem, ogrodzeniem i alarmem!
 Posłuchaj, Sophie...
122
RS
 Kupuj sobie psa, ogrodzenie i system alarmowy, pakuj to wszystko na
furgonetkę i zabieraj wraz z sobą do Teksasu! A ja nawet pomogę ci się
spakować.
Joe patrzył na nią zaskoczony. Nie rozumiał przyczyny takiej reakcji.
 Słonko, uspokój się  powiedział łagodnym tonem.  Nie krzycz na
mnie.
 Wcale nie krzyczę. Będzie lepiej, jeśli już sobie pojedziesz. Czeka cię
długa droga, a tutaj nic cię nie trzyma. Jest mi bardzo przykro, że sprzedałam
jedno nefrytowe cacko, ale nie jestem w stanie już go odzyskać. Może firma
ubezpieczeniowa wypłaci za nie odszkodowanie twojej babce.  Joe chciał
przerwać Sophie, lecz mu na to nie pozwoliła i mówiła dalej:  Do końca życia
będę ci wdzięczna za to, co dla mnie zrobiłeś. Ale nie chcę od ciebie nic
więcej. Ani alarmu, ani psa, ani niczego, za co nie byłabym w stanie sama
zapłacić. I nie wezmę żadnej nagrody!
Zdumienie Joego rosło. Zupełnie nie pojmował zachowania się tej
kobiety.
 Dlaczego?  zapytał.  Powiedz mi, Sophie, dlaczego jesteś tak
piekielnie uparta? Przecież nie próbuję cię przekupić ani zrobić niczego w tym
rodzaju. Wszystko, czego chcę, to jako tako cię zabezpieczyć. Zależy mi tylko
na tym, żebym mógł wracać do domu, nie martwiąc się o los pewnej
zwariowanej kobiety i jej dziecka. Chcę wyjechać stąd z czystym sumieniem.
Nie powstrzymał gniewu Sophie.
 Pozwolisz, że wszystko ci wyjaśnię. Po kolei  wysyczała przez
zaciśnięte zęby, gotując się ze złości.  Po pierwsze, nie jestem ani piekielnie
uparta, ani zwariowana. Po drugie, mam w nosie twoje sumienie. Nic mnie nie
obchodzi, czy jest czyste, czy nie. Jeśli mojej córce trzeba będzie zapewnić
bezpieczeństwo, sama o to zadbam. Po trzecie...
123
RS
Co miała jeszcze powiedzieć? Ze zdenerwowania gubiła myślowy wątek.
 Aha. Chodzi o nagrodę. Stanowczo odmawiam przyjęcia jakichkolwiek
pieniędzy, bo mi się nie należą, i...
Joe nie wytrzymał.
 To czysty idiotyzm!  warknął.
 Zamknij się, proszę. Teraz ja mówię! Nie wezmę żadnej nagrody, bo
gdy tylko dowiedziałam się, kim naprawdę był Rafe, powinnam natychmiast
biec na policję, oddać im wszystkie nefryty i poprosić, żeby odnalezli ich
właściciela i je zwrócili. A ja tego nie zrobiłam. Wmówiłam w siebie, że
chińską kolekcję otrzymałam w prezencie, i, jako moją własnością, mogę nią
swobodnie dysponować. Sprzedałam jeden przedmiot i wydałam wszystkie
otrzymane pieniądze. Rozporządzałam nimi w sposób bardzo rozsądny, ale nie
powinnam w ogóle ich dotykać, bo nie były moje. A potem zakopałam w
ogrodzie pozostałe przedmioty z zamiarem sprzedawania sztuka po sztuce i
zagospodarowania uzyskanych w ten sposób pieniędzy w podobnie
przemyślany i rozsądny sposób, jak za pierwszym razem. Nie powinnam była
tak postąpić, ale co się stało, to się nie odstanie.  Sophie zamilkła na chwilę.
Nabrała głęboko powietrza.  Bez tych pieniędzy świetnie sobie poradzę.
Nagroda też nie jest mi potrzebna. A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko temu,
to chciałabym... zostać sama.
Zdumiony Joe patrzył na nią jak na dziwoląga.
124
RS
ROZDZIAA DZIESITY
Joemu spodobał się owczarek niemiecki. Od pierwszego wejrzenia
Sophie poczuła awersję do tego zwierzaka. Wielki pies był wyniosły i
antypatyczny, a ona  jak na jeden ranek  miała po dziurki w nosie samczej
arogancji.
Była bliska wygrania sporu z Joem, gdy pod dom zajechała niebieska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nutkasmaku.keep.pl