[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wcale nie będę się bała. Niczego? nawet tego, że mnie porwą.
Czy istnieje takie niebezpieczeństwo, Elżbieto?
Kobieta powiedziała, że tak, jeśli pójdę gdzieś sama i będę rozmawiała z obcymi
ludzmi. Ale pani nie jest obcą osobą, panno Shirley?
Nie, kochanie. Ty i ja na pewno się Jutro odnajdziemy odpowiedziałam.
IV
Szumiące Topole
Aleja Duchów, Summerside
10 listopada
Najdroższy!
Ostatnia pieśń jesieni już przebrzmiała. Wieczory są tak chłodne, że Rebeka Dew wstawiła
do mojego pokoju mały, pyzaty piecyk. Nie istnieje chyba nic, czego ta kobieta nie umiałaby
zrobić. Gdy wracam ze szkoły, czeka na mnie rozpalony piecyk i rozkosznie ciepły pokój.
Piecyk jest maleńki z pewnością najmniejszy na świecie, bo mogłabym sama podnieść go
do góry. Na swych czterech żelaznych nogach wygląda jak żywy, czarny pies. Skoro napełni
się go brykietami i zapali je, rozżarza się na czerwono i cudownie ogrzewa mój pokój,
czyniąc go jeszcze bardziej przytulnym. Myślę wtedy, że piece to wspaniały wynalazek.
Siedzę teraz z opartymi o niego stopami i piszę do Ciebie na kolanie.
Prawie wszyscy mieszkańcy Summerside są na zabawie u Hardy Pringle a. Mnie nie
zaproszono. Rebeka Dew jest z tego powodu tak wściekła, że nie chciałabym być Marcinem.
Lecz gdy przypomnę sobie piękną i głupią córkę Hardy ego, Mirę, jak w klasówce próbuje
udowodnić, że kanty są równe na podstawie podobieństwa trójkątów równoramiennych,
wybaczam całemu klanowi. W zeszłym tygodniu całkiem poważnie zaliczyła drzewo
genealogiczne w poczet drzew. Ale, aby być sprawiedliwą, muszę przyznać, że tak okropne
błędy robią nie tylko uczniowie z Królewskiej Rodziny. Ostatnio Blake Fenton powiedział, że
aligator to duży gatunek owadów . Oto rozkosze nauczycielskiego żywota.
Chyba spadnie śnieg. Lubię wieczory, w które czuje się, że nadejdzie śnieg. Wiatr wieje
wśród wież i drzew , co sprawia, że mój przytulny pokój wydaje się jeszcze milszy. Dziś
wieczorem z osiki opadnie ostatni zloty liść.
Sądzę, że zaproszono mnie już do wszystkich domów mam na myśli domy moich
uczniów, mieszkających zarówno w mieście, jak i okolicy. I, Gilbercie, jestem tak chora przez
konfitury z dyni. Nigdy, nigdy nie pozwól, żebym usmażyła konfitury z dyni w naszym
Wymarzonym Domu!
Niemal na każdej kolacji, na którą mnie proszono, podawano konfitury z dyni. Za
pierwszym razem bardzo mi smakowały były tak złociste, że wydawało mi się, że jem
promienie słońca i nieostrożnie zdradziłam się z tym. Natychmiast w mieście rozgłoszono, że
lubię konfitury z dyni, i ludzie przygotowywali je specjalnie dla mnie. Wczoraj miałam iść do
pana Hamiltona. Rebeka Dew zapewniła mnie, że nie będę musiała tam jeść konfitur z dyni,
gdyż Hamiltonowie ich nie lubią. Ale gdy usiedliśmy do stołu, przy swoim nakryciu
zobaczyłam dzbanek z rżniętego szkła pełen konfitur.
Nie mam konfitur z dyni własnej roboty powiedziała pani Hamilton, nakładając mi
szczodrze ogromną porcję. Ale słyszałam, że pani je bardzo lubi, więc w ostatnią niedzielę
poszłam do kuzynki do Cichej Doliny i mówię: W tym tygodniu mam na kolacji pannę
Shirley, a ona przepada za konfiturami z dyni. Daj mi słoik . Uczyniła to oto cały dzbanek.
Może pani zabrać do domu to, co pozostanie.
Szkoda, że nie widziałeś miny Rebeki Dew, gdy wróciłam od Hamiltonów niosąc prawie
pełen słoik konfitur z dyni! Nikt ich u nas nie jada, więc ciemną nocą, chyłkiem, zakopałyśmy
je w ogrodzie.
Chyba nie napisze pani o tym opowiadania? spytała Rebeka Dew z niepokojem. Od
kiedy odkryła, że od czasu do czasu pisuję krótkie fantastyczne historyjki do czasopism, żyje
w strachu lub nadziei, tego nie wiem że napiszę opowiadanie o wszystkim, co się dzieje
w Szumiących Topolach. Pragnie, bym opisała Pringle ów i nie żałowała im przykrych słów.
Niestety, to Pringle owie są obecnie górą, a walka z nimi i praca w szkole tak mnie
pochłaniają, że na pisanie nie starcza czasu.
W ogrodzie pozostały tylko zwiędłe liście i suche łodygi. Rebeka Dew opatuliła krzewy
różane słomą i nakryła je pudłami po pomidorach. W półmroku wygląda to jak grupa
czarnych, garbatych ludzi, opierających się o skrzynie.
Dostałam pocztówkę od Tadzia, który przesyła mi całusy, i list od Priscilli, napisany na
papierze, który przysłał jej przyjaciel z Japonii . Na gładkich kartkach majaczą nierealnie
zarysowane kwiaty wiśni. Zaczynają się we mnie budzić pewne podejrzenia co do tego
przyjaciela. Lecz Twój list był najpiękniejszym podarunkiem, jaki ofiarował mi dzisiejszy
dzień. Czytałam go cztery razy, żeby nasycić się każdym słowem niczym pies wylizujący
talerz do czysta. Nie jest to romantyczne porównanie, ale właśnie ono mi przyszło do głowy.
Mimo to listy, nawet najmilsze, nie wystarczają. Chcę zobaczyć Ciebie. Jestem zadowolona,
że tylko parę tygodni zostało do Bożego Narodzenia.
V
Pewnego póznego listopadowego wieczoru Ania, siedząca w oknie swej wieży z końcem
pióra w ustach, rozmarzonymi oczami spojrzała na pogrążony w mroku świat i pomyślała, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]